Wieczór spędzam samotnie, ale nie czuję samotności. Wokół mnie krążą koty, szumi woda w zmywarce, ekspres mieli kawę na moje cappuccino, wdycham mocno jej zapach, z każdym łykiem czuję się lepiej, to uzależnienie zostanie ze mną do końca życia. Odpływam w Netflix, w książki, w kąpiel z pianą do sufitu. Wtulam się w kocie futerka i staram się myśleć pozytywnie, albo inaczej- staram się nie myśleć negatywnie. Jeszcze nie tak dawno robiłam sobie dużo przyjemności, teraz walczę, by nie mieć samych nieprzyjemności, bo już brak nieprzyjemności jest przyjemnością. O tempora, o mores!
Dostałam w prezencie przepiękną różową torebkę, róż to kolor który jest coraz bardziej mój, rozświetla szarość i krzyczy, że życie jest piękne, wystarczy uwierzyć mu na słowo.
Li.

Super, że znów można poczytać:)
Uwielbiałam komentarze Statlera, czekam może się pojawi;)
Męczy mnie do tego stopnia, że pomyślałam, ja – wnuczka powstańca wielkopolskiego, że może lepiej, gdyby nie chwycili wtedy za broń…nie musiałabym się wstydzić za rodaków.
ależ się cieszę że jesteś znowu , droga Li .
red, bardzo żałuję że tak długo nie pisałam. Umknęło mi tyle historii, przygód i śmiesznostek! A ile podróży! Chcę pamiętać, a pamięć nie chce współpracować. Czytam czasem stare notki i śmieję się głos, wzruszam, śmieję się z siebie, z tych internetowych dram, wspominam nicki, których już tu ze mną nie ma, ale i cieszę się, że wciąż jest tyle wiernych czytelników. Hejterzy coraz starsi, chyba im się już nie chce, jest spokojnie, miło i bezpieczenie (tfu, na psa urok:D
vanitas vanitatum et omnia vanitas
dobrze ze piszesz, Li, uwielbiam relacje z Twojej codziennosci :-*