U mnie tradycyjnie wszystko w najlepszym nieporządku. Po tak długim czasie ilość życiowych zdarzeń urosła do stosu niemożliwego do opowiedzenia. Ze spraw najważniejszych i wartych zapamiętania wspomnę wyjazd z Gusią do Bolonii i Florencji, musiałyśmy na własne oczy zobaczyć „Narodziny Wenus”, ten obraz przeniesiony na 2000 puzzli przez kilka dni ratował naszą izolację*, a włoskie klimaty nigdy nam się nie znudzą. Ach, no i kilka dni temu Drezno z Galerią Starych Mistrzów.
Najwyższy stopień ważności dałabym historii mieszkających u mnie trzech kobiet z Ukrainy, smutne ale i krzepiące doświadczenie. Ciągle wierzę w ludzi.
Ze spraw życia blogowego, które wbrew pozorom jakoś jeszcze dycha, wspomnę moje spotkanie oko w oko z Agatą, a jest to kobieta która napisała pierwszy komentarz na moim pierwszym blogu, tym na Interii, był to rok 2006, szok!
Ze spraw nieważnych, ale dających świadectwo, że każde świństwo i podłość prędzej czy później dosięgnie kara, to moich „starych” czytelników spieszę poinformować, że kobieta-koń stała się ponurą przeszłością, a Nemo powrócił do życia z piekła, jakie raczyła mu zafundować. Oczywiście, że nie mam nad nim litości, co do zasady, ale nawet on nie zasługiwał na taki los. W każdym razie nareszcie jest normalnie, dziewczyny szczęśliwe bo odzyskały ojca, ja szczęśliwa, bo to był rak mojego życia, cała szeroko pojęta rodzina szczęśliwa. I nikt nawet nie uroni łzy. Ot, życiowy sukces- tak zapisać się w pamięci, że brak obecności budzi wielką radość i jest świętowany.
Nie wiem kiedy tu wrócę na dobre. Intensywnie żyję, cieszę się byle czym, ciągle jestem taka zachłanna na piękno, na tlen, na śmiech, nawet i na łzy, bo czasem płaczę z radości/smutku.
Miłego dla Was, o ile ktokolwiek jeszcze tu zagląda:)
Li.
PS. Oliwka przeżyła zimę, puszcza nowe pędy w stronę słońca!
*prawdziwym wyzwaniem było ułożenie „Gwiaździstej Nocy”, a top wyzwaniem „Wielka Fala w Kanagawie”, polecam, tydzień z głowy:)

Dziękuję Kochana za to spotkanie, byłam wzruszona, trochę speszona 😉, ale w końcu mogłam Ciebie wyściskać ❤️. Jesteś piękną i zadbaną kobietą!
Mam nadzieję, że spotkamy się w innych okolicznościach, bardziej radosnych.
PS
My również mieszkanie wynajęliśmy dwóm Ukrainkom z dziećmi. Niech im się wiedzie. Odezwę się wkrótce, bo teraz mam rekonwalescencję po operacji oka.
czytam i czekam cierpliwie,pozdrawiam
A jakże, zagląda się, zagląda! I martwi się, czy aby wszystko w porządku!
Zaglądałam i będę zaglądać. Czytam od początku, uwielbiam! Pamiętam złoty puder i niezliczone pachnące żele pod prysznic. Ciągle kupowane nowe szpilki i ogólnie nieustający optymizm i radość życia. Małe smuteczki oczywiście też bywały. A budowa mieszkania, to się dopiero świetnie czytało! Kobieta koń – jak miło poczytać, że sprawiedliwości stało się zadość! Bardzo się cieszę! Serdeczności dla Ciebie Li.
Dziewczyny, bardzo się cieszę, że Was tu widzę!
Zaglądam co dzień :)
Zawsze nowy wpis to przyjemność :)
:-)
O! Wygląda na to, że gdy się poddaję i nie zaglądam przez chwilę to pojawia się nowy wpis :-@
Mam przestać kompletnie? Ale będzie mi brakowało :-(
Pięknego życia, Li
:)
Cały czas zaglądam i czekam cierpliwie.
Zaglądam i cieszy mnie, że przyczyną milczenia jest tylko intensywne życie pozablogowe :) Super, że oliwka daje radę !
Zagłada, zagłada.
Zaglądamy, zaglądamy, czekamy, a nawet się martwimy zbyt długa ciszą…
Ja zaglądam nieustannie😍i wyczekuję niecierpliwie nowych wpisów. Tęsknię za tym Twoim pisaniem okrutnie…